Rozpocznijmy cytatem z Księgi Tobiasza:

„Uwielbiajcie Boga i wysławiajcie Go przed wszystkimi żyjącymi za dobrodziejstwa, jakie wyświadczył wam – w celu uwielbienia i wysławienia Jego imienia. Ogłaszajcie przed wszystkimi ludźmi dzieła Boże, jak są godne uwielbienia i nie wahajcie się wyrażać Mu wdzięczności” (Tb 12,6).

Słowo Boże wzywa nas do oddania Bogu chwały, do wysławiania Go i uwielbiania.

Aby dobrze zrozumieć na czym polega oddawanie Bogu chwały pomaga nam Magisterium Kościoła. W Katechizmie Kościoła katolickiego w punkcie 2639 czytamy:

„Uwielbienie jest tą formą modlitwy, w której człowiek najbardziej bezpośrednio uznaje, iż Bóg jest Bogiem. Wysławia Go dla Niego samego, oddaje Mu chwałę nie ze względu na to, co On czyni, ale dlatego że ON JEST.

… ŻE ON JEST tzn. uczestniczy w szczęściu serc czystych, które kochają Go w wierze, zanim ujrzą Go w chwale Nieba twarzą w twarz. Przez wiarę Duch Boży łączy się z naszym duchem, by świadczyć, że jesteśmy dziećmi Bożymi; daje świadectwo Jedynemu Synowi, w którym zostaliśmy przybrani za synów i przez którego uwielbiamy Ojca. Uwielbienie zespala inne formy modlitwy i zanosi je do Tego, który jest ich źródłem i celem […]”.

Spróbujmy dobrze zrozumieć czego uczy nas Kościół w tym punkcie katechizmu.

Katechizm uczy nas, że w modlitwie uwielbienia człowiek najbardziej bezpośrednio uznaje, iż Bóg jest Bogiem. To dosyć ciekawe stwierdzenie, przecież wszyscy wiemy, że Bóg jest Bogiem. Jest ono jednak kluczowe dla zrozumienia, czym modlitwa uwielbienia różni się od innych rodzajów modlitwy. Wielbiąc Boga, wysławiamy Go dla Niego samego, oddajemy Mu chwałę nie ze względu na to, co On czyni, ale dlatego że ON JEST. Widzimy tu, że uwielbienie jest modlitwą bezinteresowną, w której niczego od Boga nie oczekujemy, w której stawiamy Go na pierwszym miejscu w swoim życiu, w której pozostawiamy Go na Jego tronie chwały. Kościół nas tego uczy, ponieważ zdarza się, że traktujemy Boga inaczej. Chcemy, by to On nam służył, by spełniał nasze prośby, by realizował nasze pomysły i działał zgodnie z naszą wolą. Tę pokusę, pomaga nam przezwyciężyć dobrze rozumiane uwielbienie – czyli oddawanie Bogu chwały tylko dlatego, że ON JEST! Nie dlatego, że spełnił naszą prośbę – bo to już byłaby modlitwa dziękczynienia.

W Uwielbieniu nie prosimy również, by coś dla nas uczynił – ponieważ to już jest modlitwa prośby.

W Uwielbieniu uwielbiamy Boga dla Niego samego. Uwielbiamy Go ze względu na to, Kim jest, jak jest wspaniały i wielki. Uwielbiamy Go, gdyż jest naszym Bogiem i jest godzien chwały i czci.

Kolejne zdanie z Katechizmu pokazuje nam następną ważną prawdę. Czytamy bowiem, że przez modlitwę uwielbienia Duch Święty łączy się z naszym duchem, by świadczyć o tym, że jesteśmy dziećmi Bożymi; daje On świadectwo Jedynemu Synowi, w którym zostaliśmy przybrani za synów i przez którego uwielbiamy Ojca.

To znaczy, że cała Trójca Święta pochyla się nad każdym z nas, abyśmy doświadczali, że jesteśmy dziećmi Boga. To bardzo ważne w naszym duchowym życiu, byśmy byli głęboko przekonani, że mamy w niebie wszechmogącego, wspaniałego, kochającego nas Ojca. Katechizm naucza, że to sam Duch Święty, podczas gdy uwielbiamy Boga, zaświadcza o tym w naszych sercach, łącząc się z naszym duchem. Duch Święty prowadzi nas też do zjednoczenia z Jezusem, przez którego i w którym jesteśmy dziećmi Boga, by ta prawda głęboko dotknęła naszych serc i byśmy stanęli na mocnym fundamencie wiary.

Kolejne sformułowanie jest też bardzo ważne dla naszego zrozumienia istoty modlitwy uwielbienia. Katechizm naucza, że przez Jezusa uwielbiamy Ojca. Musimy zatem zatrzymać się nad wyjaśnieniem, jak Jezus uwielbia Ojca i co to znaczy, że my przez Niego uwielbiamy Boga. To będzie kluczowe, by odpowiedzieć na pytanie o to, jak uwielbiać po katolicku. W tym celu sięgnijmy do kolejnego punktu Katechizmu, który naprowadzi nas na właściwy tor myślenia:

„Eucharystia jest ofiarą uwielbienia, przez którą Kościół głosi chwałę Boga w imieniu całego stworzenia. Ofiara uwielbienia jest możliwa jedynie przez Chrystusa, który jednoczy wiernych ze swą osobą oraz ze swoim uwielbieniem i wstawiennictwem. W ten sposób ofiara uwielbienia jest składana Ojcu przez Chrystusa i z Chrystusem, by mogła być w Nim przyjęta” (KKK 1361).

Co to znaczy, że ofiara uwielbienia jest możliwa jedynie przez Chrystusa, który jednoczy wiernych ze swą osobą oraz ze swoim uwielbieniem? O co chodzi z ofiarą uwielbienia składaną Ojcu przez Chrystusa i z Chrystusem?

Aby to lepiej zrozumieć, przyjrzyjmy się kilku zdaniom Pana Jezusa, w których wyjaśnia On apostołom, kiedy Bóg będzie otoczony chwałą. Nauczając o modlitwie, Jezus powiedział: „A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu” (J 14,13). Gdy więc uczniowie będą w modlitwie zanosić swoje prośby i błagania w imię Jezusa (zgodnie z Jego wolą, zgodnie z Jego nauczaniem), Bóg zostanie otoczony chwałą.

Nieco dalej czytamy: „Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami” (J 15,8). Przynoszenie owocu i stawanie się uczniem Jezusa przyniesie chwałę Bogu, ale tu musimy dodać kolejne zdanie Pana Jezusa o tym, kim jest uczeń: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. […] Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem” (Łk 14,26–27.33). Uczeń więc to ktoś, kto ze względu na Pana Jezusa potrafi wszystko zostawić, kto stawia Pana Jezusa na pierwszym miejscu w swoim życiu i kto niesie swój krzyż, czyli jest posłuszny woli Boga.

To posłuszeństwo widzimy jeszcze bardziej w zapowiedzi Pana Jezusa skierowanej do Piotra: „[…] Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz». To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga […]” (J 21,18b–19a). Męczeńska śmierć św. Piotra stała się uwielbieniem Boga, jego krzyż to wyraz posłuszeństwa i całkowite oddanie siebie, to wybór Jezusa ponad wszystko inne, to prawdziwe bycie uczniem aż do końca, aż do śmierci.

To, czego Jezus nauczał, sam wypełnił w swojej zbawczej ofierze. On prawdziwie i do końca stał się ofiarą uwielbienia Boga Ojca. On się modlił, On był posłuszny Ojcu i On oddał życie na krzyżu. Tę ofiarę Kościół uobecnia w Eucharystii. W Eucharystii zawarte jest to, o czym mówił Jezus, że oddajemy Bogu chwałę przez modlitwę, posłuszeństwo i śmierć. W Eucharystii jest modlitwa, posłuszeństwo woli Ojca i oddanie życia. W Katechizmie czytamy bowiem:

„Eucharystia, sakrament naszego zbawienia dokonanego przez Chrystusa na krzyżu, jest także ofiarą uwielbienia i dziękczynienia za dzieło stworzenia. W Ofierze eucharystycznej całe stworzenie umiłowane przez Boga zostaje przedstawione Ojcu przez śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Kościół może przez Chrystusa składać ofiarę uwielbienia i dziękczynienia za wszystko, co Bóg uczynił, a co jest dobre, piękne i sprawiedliwe w stworzeniu i w ludzkości” (KKK 1359).

Tak więc w Eucharystii, i przez życie zanurzone w Eucharystii, życie przeniknięte modlitwą, posłuszeństwem Bogu oraz oddaniem Mu siebie w pełni aż do końca jest życiem w uwielbieniu.

 Życie przeniknięte modlitwą, rozmową z Bogiem i nieustannym kontaktem z naszym Ojcem jest pierwszym elementem potrzebnym do trwania w uwielbieniu. Czyli (musimy jasno powiedzieć, że) sama modlitwa, samo wypowiadanie słów uwielbienia, to za mało. Bóg zostanie otoczony chwałą, nie dlatego że wypowiadamy słowa modlitw, ale gdy pozwolimy, by nasze życie było takie, jak Bóg chce. Wartość naszej miłości względem Boga poznajemy przez to jakie jest wobec Niego nasze posłuszeństwo… bo można klaskać, śpiewać i tańczyć, ale w codzienności zupełnie nie słuchać Boga, nie słuchać Jego Kościoła na czele z jego widzialną głową papieżem. To posłuszeństwo weryfikuje, czy nasze doświadczenie wiary i nasza miłość do Boga są prawdziwe. Jeśli cały czas będziemy pełnić swoją wolę, to nawet gdybyśmy wspaniale wielbili Boga słowami, machaniem flagami czy tańcem, będzie to tylko oznaka zewnętrzna, a wewnątrz nas nasze serce nie odda pełnej chwały Bogu.

Tak samo popatrzmy na oddanie życia. Pan Jezus wymagał od uczniów, aby zaparli się siebie, aby wyrzekli się wszystkiego, aby przyjęli krzyż. Wymaga tego także od nas, którzy pragniemy go uwielbić, ponieważ sam dał przykład takiego życia!  Widzimy to w Jego ofierze….

 Jeśli chcemy przez Niego i w Nim uwielbić Boga Ojca, to przyjrzyjmy się naszym ofiarom i poświęceniu dla drugiego człowieka. Popatrzmy, jak żyjemy naszym powołaniem do małżeństwa, do kapłaństwa, do życia konsekrowanego. Czy jest w nas to Jezusowe oddanie się do końca, czy tylko do momentu, kiedy pojawią się trudności?

 Patrząc na Pana Jezusa i chcąc iść Jego drogą, musimy konsekwentnie realizować swoje powołanie nawet wtedy, gdy okaże się ciężkim krzyżem, ponieważ Jezus nie zostawił swojego krzyża nawet, gdy pod nim kilka razy upadł. Doniósł go aż na Golgotę i tam oddał życie. Uwielbiamy więc prawdziwie Boga, jeśli trwamy w naszym powołaniu.

Wróćmy jeszcze do Eucharystii i naszego pytania o to, kiedy uwielbienie jest po katolicku, a kiedy nie.

Przede wszystkim widzimy już na pewno, jak ważne jest, by przeżywać Eucharystię paschalnie (czyli jako zbawczą ofiarę Pana Jezusa), a nie jako spotkanie, które trzeba udoskonalić i uatrakcyjnić.

(świadectwo Siostry Potrzebowskiej – organizującej m.in. rekolekcje z O. Bashoborą w Polsce): – Niedawno dowiedziałam się, że pewna wspólnota podzieliła się na dwie grupy. Zadaniem jednej było znaleźć argumenty na obronę normalnej mszy świętej, a zadaniem drugiej – argumenty na wykazanie, że lepsza jest msza święta z rozbudowanym uwielbieniem, taka „charyzmatyczna”. Wynikiem debaty było ustalenie, że „charyzmatyczna” msza święta z uwielbieniem jest lepsza…  Niestety świadczy to o zupełnym niezrozumieniu ofiary Pana Jezusa i o nieznajomości Słowa Bożego. Takie bezrefleksyjne przejmowanie niekatolickiego nauczania na temat uwielbienia bardzo łatwo prowadzi do spłycenia tego, o czym mówił Pan Jezus i czego sam dokonał. On wyraźnie pokazał nam swoim życiem, kiedy Ojciec odbiera chwałę. Może ciężko nam to zrozumieć w obecnym czasie, kiedy w Internecie dostępnych jest tak wiele konferencji wygłaszanych przez ludzi niebędących teologami, którzy nauczają w ciekawy i zachęcający sposób, jednak ich stwierdzenia nie zawsze są poprawne teologicznie, nie zawsze też we właściwy sposób interpretują fragmenty biblijne. Musimy przyjąć, że Bóg jest uwielbiony przez Jezusa w stopniu doskonałym, my sami z siebie nie jesteśmy w stanie uwielbić Go lepiej i nie próbujmy tego robić, bo nie o to chodzi w Kościele.

Pozwólcie, że użyję pewnego prostego obrazu. Spójrzmy na Kościół jak na płynącą rzekę. Ta rzeka płynie od dwóch tysięcy lat, wielokrotnie już skręcała, pokonywała różne trudności, ale wciąż płynie do swego celu. Naszym zadaniem jest wejść do tej rzeki, by wraz z innymi, którzy na przestrzeni dwóch tysiącleci tworzyli i tworzą Kościół, spokojnie płynąć do celu, którym jest królestwo Boże. Niestety na przestrzeni czasu znalazło się wielu ludzi, nawet wiele grup ludzi, którzy próbowali kopać sobie rowy wzdłuż tej rzeki, rowy według ich własnego uznania, ich własnej pobożności, ich własnego rozumienia Pisma Świętego. Kopiąc rów i płynąc tym rowem, odrzucali Tradycję Kościoła jako coś zbędnego i nieistotnego, bo przecież oni wiedzą lepiej. Tylko po co tak czynić, kiedy rzeka pomieści wszystkich? Jeśli wykopię sobie obok kałużę, albo nawet tak piękny staw jak Morskie Oko, to i tak to będzie moja własna prywatna kałuża, a nie główny nurt Kościoła, który założył Pan Jezus i o którego jedność nieustannie się modli. To On jest Bogiem i to On zna najlepszy sposób uwielbiania Boga, więc nie pomagamy Mu, wymyślając swoje i odchodząc od tego, do którego On sam nas zaprasza.

Pan Jezus jest z nami, jest w nas, żyje w nas i przez to zjednoczenie z Nim w Eucharystii w Nim doskonale uwielbiamy Boga. Zobaczmy, czego naucza nas Kościół na temat zjednoczenia z Jezusem dzięki przyjmowaniu komunii świętej:

  1. „Komunia święta pogłębia nasze zjednoczenie z Chrystusem. Pierwszym owocem przyjmowania Eucharystii w Komunii jest głębokie zjednoczenie z Chrystusem Jezusem, który powiedział: »Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim« (J 6,56).
  2. Uczta eucharystyczna jest podstawą życia w Chrystusie: »Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie« (J 6,57)” (KKK 1391).

To sam Pan Jezus jednoczy się z nami, to On daje nam życie w sobie samym, to On trwa w nas i sprawia, że my trwamy w Nim. To Jego sposób i nie ma lepszego. Żadne zewnętrzne wspomaganie uwielbienia nie zastąpi eucharystycznej komunii, bo to sam Pan Jezus mówi: „Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6,56).

 Kolejny punkt Katechizmu daje nam jeszcze więcej wyjaśnień:

„Jak pokarm cielesny służy do przywracania utraconych sił, tak Eucharystia umacnia miłość, która słabnie w życiu codziennym, a ożywiona miłość gładzi grzechy powszednie. Chrystus, dając nam siebie, ożywia naszą miłość i uzdalnia nas do uwolnienia się od nieuporządkowanych przywiązań do stworzeń; sprawia także, że zakorzeniamy się w Nim:

Skoro Chrystus umarł za nas z miłości, to gdy wspominamy Jego śmierć, składając ofiarę, prosimy Go, by udzielił nam miłości przez przyjęcie Ducha Świętego. Prosimy pokornie, byśmy również mocą tej miłości, przez którą Chrystus zechciał za nas umrzeć, mogli za łaską Ducha Świętego tak traktować świat, jakby był dla nas ukrzyżowany, i byśmy sami byli ukrzyżowani dla świata. Otrzymując dar miłości, umierajmy dla grzechu i żyjmy dla Boga” (KKK 1394).

Widzimy więc jak wspaniałym darem jest dla nas komunia święta! Pan Jezus sam ożywia naszą miłość, sam daje nam wolność od tego, co nas zniewala i zabiera nam radość życia, sam nas ze sobą jednoczy i ożywia swoim Duchem, sam daje nam miłość Ducha Świętego, byśmy mocą tej miłości, przez którą Chrystus zechciał za nas umrzeć, mogli przy pomocy łaski Ducha Świętego tak traktować świat, jakby był dla nas ukrzyżowany, i byśmy sami byli ukrzyżowani dla świata. Widzimy jak bardzo koresponduje to ze słowami świętego Pawła, który bardzo jasno wyraził, jaki jest cel jego życia: uwielbienie Jezusa Chrystusa:

„[…] Lecz jak zawsze, tak i teraz, z całą swobodą i jawnością Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk” (Flp 1,20b–21).

W innym fragmencie św. Paweł pisze o życiu w całkowitym zjednoczeniu z Jezusem. On zupełnie oddał swoje życie Jezusowi, zostawił wszystko, nawet swoje religijne przekonania, tylko ze względu na Pana Jezusa, który za niego umarł na krzyżu. Pomyślmy, jak bardzo był Mu oddany, skoro napisał takie słowa:

„Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2,20).

Wnioski:

  1. Uczenie się modlitwy uwielbienia jest nieustannym procesem, w którym Jezus zmienia nasze myślenie i doprowadza nas do coraz większej dojrzałości duchowej.
  2. Uwielbienie musi iść w parze ze skierowaniem się całkowicie ku Bogu. I o to powinniśmy się modlić aby „włączył się nam taki duchowy Kopernik”…, czyli byśmy przestali się kręcić wokół siebie, a zaczęli stawiać Boga w centrum naszego małego wszechświata. Święty Augustyn napisał: „Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na właściwym miejscu”. W pierwszym przytoczonym punkcie Katechizmu przeczytaliśmy, że w modlitwie uwielbienia uznajemy, iż Bóg jest Bogiem. O to właśnie chodzi, by On był w centrum naszego świata, by był jak słońce, wokół którego skupia się nasze życie, by był najważniejszy i jedyny, a wtedy będziemy mogli podpisać się pod słowami świętego Pawła: „Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” (1 Kor 10,31).
  3. W  Katechizmie znajdujemy zachętę: »Przemawiajcie do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana w waszych sercach« (Ef 5,19; Kol 3,16). A więc wznośmy ręce, śpiewajmy pieśni, śpiewajmy psalmy, opowiadajmy o cudach, których dokonuje Pan Bóg, głośmy śmierć i zmartwychwstanie Pana Jezusa i wołajmy, by Duch Święty na nas zstępował. W psalmie czytamy: „Sprawiedliwi, wołajcie radośnie na cześć Pana, / prawym przystoi pieśń chwały” (Ps 33,1). Zatem Uwielbianie Boga to zaszczyt. Ci, którzy do Niego należą, którzy są sprawiedliwi w Jego oczach, zjednoczeni z Chrystusem, usprawiedliwieni przez Niego, napełnieni Jego miłością, mogą wołać na cześć Pana szczerze.

Uwielbienie przez nasze słowa, pieśni i gesty modlitewne to wyrażenie zachwytu, podziwu i szacunku wobec Boga. Bóg jest wyjątkowy, więc chcemy Mu o tym mówić. Jest wielki i wspaniały, więc chcemy Mu to wyśpiewać. Wielbiąc Pana w modlitwie osobistej lub wspólnotowej, wyrażamy naszą miłość i oddanie. Realizujemy nasze powołanie, kształtując codzienność i przeżywając każdy dzień tak, by Bóg był uwielbiony i by objawiała się Jego chwała.

Zakończmy przeczytaniem pięknego biblijnego fragmentu z Mądrości Syracha. Jesteśmy w nim zapraszani, by wielbić Boga całym naszym życiem, by pachnieć uwielbieniem i tę woń roznosić na świat, w którym żyjemy:

„Wydajcie przyjemną woń jak kadzidło,

rozwińcie się jak kwiat lilii,

podnieście głos i śpiewajcie pieśń,

wychwalajcie Pana z powodu wszystkich dzieł Jego!

Oddajcie chwałę Jego imieniu!

Podziękujcie Mu przez wysławianie

przy dźwięku harf i wszelkich instrumentów muzycznych!

A tak powiecie w dziękczynieniu:

Wszystkie dzieła Pana są bardzo piękne,

a każdy rozkaz Jego w swoim czasie jest wykonany” (Syr 39,14–16a).